Po niedzielnym odpoczynku, po ubiegłym tygodniu spędzonym razem z Inigo w Hiszpani, ruszyliśmy z naszym bohaterem w daleką drogę aż do Wenecji – przez Barcelonę, gdzie udało nam się zabrać na statek, bez płacenia za przejazd – wystarczyły nam tylko suchary na drogę [przed wypłynięciem zjedliśmy pierwszego 🙂 ]. Po tygodniu dopłynęliśmy do lądu we Włoszech, zaczęliśmy się kierować w stronę Rzymy, ale… spoglądając w bok, w dal, i w tył… dostrzegliśmy miasto Bari, a tam postać ubraną na czerwono z długą białą brodą – przemknęła, ale miała powrócić [tu zjedliśmy drugiego suchara 🙂 ]. Przybywszy do Rzymu, widzieliśmy jak Inigo otrzymał błogosławieństwo na pielgrzymkę do Ziemi Świętej od papieża Adriana VI. A następnie ruszyliśmy przez piękne włoskie krajobrazy do Wenecji, byłoby bardzo uroczo, gdyby nie to, że w tym czasie – trochę jak u nas teraz Covid 19 – tak i wówczas szalała zaraza. Zatrzymaliśmy się na Placu św. Marka czekając jak znajdzie się okazja, by wsiąść na okręt do upragnionego celu [posililiśmy się trzecim sucharem 🙂 ].
Przesłaniem z tej podróży była zachęta do ZAUFANIA, bo gdy nawet mamy bardzo niewiele, czy prawie nic, jeśli idziemy za tym, co mamy w swoim sercu, Pan Bóg doprowadzi nas do upragnionego celu – jednak… parę sucharów na drogę zawsze warto mieć 🙂 A powyżej opisana podróż wyglądała TAK.
A po Mszy przeszedł św. Mikołaj 🙂