Dziś poznawaliśmy (prawdziwą?) historię sandałów Mojżesza, tych które zdjął z nóg podczas rozmowy z Bogiem przy krzaku gorejącym. W tych sandałach poszedł do faraona, przeszedł przez Morze Czerwone, wędrował po pustyni, i w nich został pochowany, ale… nie wiadomo dokładnie gdzie… więc sandały jakby zaginęły…
… a tu po 12 wiekach odnalazły się na straganie w Jerozolimie, nabył je ojciec wyczekujący powrotu zaginionego syna.
A po upływie kolejnych 30 kilku lat te same sandały trafiły w ręce czy też na nogi żołnierza Markusa, którego odział był potem odpowiedzialny za przeprowadzenie egzekucji Jezusa z Nazaretu…
Sandały nasączone temperaturą gorącej ziemi, na której Bóg rozmawiał z Mojżeszem, kolejnym właścicielom dodawały odwagi, leczyły rany, wskazywały właściwy kierunek, i… rozbudzały pragnienie, by wejść w ich posiadanie.
Na zakończenie Mszy:
1) IMIĘ postaci z ub. tygodnia – Hania – takie imię nadała jej właścicielka Helenka
2) WŁAŚCICIEL nowej postaci – Marta. Została wylosowana przez Polę (z dziecięcej scholki) .