/A to opis z poprzednich miejsc, w które zawędrował Edi/
28.12.2025 Niedziela Bożej Rodziny
Edi bardzo polubił Dom (cichych) Decyzji. Lubił ciszę, szczególnie taką, w której można usłyszeć co mówi Bóg Ojciec. W takiej ciszy nabiera sie spokoju serca i odwagi do podejmowania dobrych decyzji. Edi poprosił w ciszy o wskazówki, gdzie ma dalej iść i otrzymał odpowiedź…. ma iść za Gwiazdą, która ukazała się na wschodzie…. Uśmiechnął się do siebie… Gwiazda…zapowiedź przyjścia na Świat Zbawiciela. Wyszedł na próg domu, rozejrzał się i tak! zobaczył Ją… świeciła jasno na wieczornym niebie. Wrócił do środka, z wielką radością spakował plecak, rozejrzał się pod Domu, wziął głęboki, spokojny oddech… miał nadzieję, że to miejsce już na trwałe zapisało się w jego serduszku i że zawsze będzie tu zaglądał gdy będzie potrzebował wsparcia.
Edi szedł szybko za gwiazdą…droga nadal prowadziła przez dolinę, wśród szumiących, wysokich traw . Robiło się coraz ciemniej … w oddali Edi zobaczył zarys dużego, rozłożystego drzewa. Gdy podszedł bliżej zobaczył obok drzewa dużą polanę. Na polanie stał długi stół a wokół stołu ławy. Niedaleko stołu zauważył kamienną studnię To miejsce zapraszało do odpoczynku. Edi zostawił plecak pod drzewem i usiadł przy studni. Gwiazda na niebie świeciła jasno, była blisko i Edi czuł, że to właśnie to miejsce jest kolejnym przystankiem na mapie. Zaczął rozglądać się po polanie i zauważył coś szczególnego…. od polany odchodziło wiele dróg albo wiele dróg do niej prowadziło. Jedną z takich dróg przyszła para starszych ludzi. Nieśli ze sobą duże, wypchane torby, które położyli na stole. Najpierw wyciągnęli duży, okrągły bochen chleba i położyli na środku stołu, potem zaczęli wyciągać różne potrawy, zastawę i sztućce. Edi przyglądał się z ciekawością tej parze… ich zachowanie było nerwowe, nie patrzyli na siebie. Zachowywali się jakby byli pokłóceni. Po chwili Edi usłyszał zbliżających się ludzi i na polanę weszła rodzina – rodzice i troje starszych dzieci… podeszli do starszej pary i przywitali się. Edi zauważył, że dzieci usiadły przy stole i wyciągnęły telefony całkowicie izolując się od otoczenia a rodzice kładli na stole przyniesione jedzeni. I tak co chwilkę… z tych różnych dróżek wychodzili ludzie, niektórzy witali się ze sobą serdecznie a innym tylko kiwali głowami, siadali w grupkach i o czymś dyskutowali, byli też tacy, którzy stali z boku i obserwowali nic nie mówiąc. Edi czuł w powietrzu napięcie, widział zachmurzone twarze, nerwowe ruchy i młodzież zatopioną w telefonach. To był smutny widok…. takie piękne spotkanie, tyle ludzi a czuć było, że brakuje tu Bożego Ducha. Widział nad stołem jakby ciemną chmurę, która zasłaniała blask gwiazdy.
Para najstarsza z rodu w końcu zawołała wszystkich do stołu. Rodzina usiadła i zaczęła spożywać przyniesione potrawy… o chlebie leżącym na środku stołu nikt nie pamiętał.
Edi oparty o studnię wpatrywał się w gwiazdy. Było mu ciężko na serduszku, chciałby aby w tym gronie panowała zupełnie inna atmosfera więc pomodlił się za wszystkich zgromadzonych przy stole. Nagle zapadła całkowita cisza. Edi spojrzał przed siebie i wstrzymał oddech. Na polanę weszli niespodziewani wędrowcy. Mężczyzna w długiej szacie prowadzący osiołka, na grzbiecie którego siedziała bokiem młoda kobieta trzymająca przed sobą około 2-letniego chłopca. Na grzbiecie osiołka przewieszone były różne podróżne kosze. Mężczyzna wziął dzieciątko w swoje ramiona i pomógł kobiecie zejść z osiołka. Zgromadzeni wokół stołu, zaskoczeni, zrobili miejsce dla wędrowców. Mężczyzna podziękował skinieniem głowy, jego żona (Edi choć zaskoczony wiedział to z całą pewnością 🙂 usiadła na ławie a chłopczyk zaczął radośnie biegać przyciągając uwagę wszystkich. Nagle chłopczyk wdrapał się na stół i sięgnął po chleb leżący na środku, jednak chleb był za ciężki dla malucha więc najstarszy z rodu wziął chleb i podał go ojcu dziecka a ten odmówił błogosławieństwo, zaczął dzielić chleb i podawać osobom siedzącym obok. Młodzież odłożyła telefony jakby czując że ta chwila wymaga szacunku. Rodzina podawała sobie chleb a na większości twarzach pojawił się nieśmiały uśmiech…. Ciemna chmura zaczęła się rozpływać i widać było coraz wyraźniej światło gwiazdy. Nikt przy stole nie miał wątpliwości kim była rodzina, która przywędrowała na polanę. Nawet Ci, co dawno już przestali wierzyć czuli pokój w sercu, który daje obecność Świętości.
Edi patrzył na zgromadzonych ludzi … ta rodzina zgromadzona wokół Jezusa, Maryi i Józefa, choć z problemami, z niewiarą w sercach, wpatrzona bardziej w to co ziemskie niż Boże… będąc tak blisko Jezusa czuła pokój i miłości.
Edi chciałby aby ta chwila zapadła w sercach zgromadzonych. Żeby szukali pokoju serca przy Jezusie, żeby potrafili dzielić się chlebem z radością. Wiedział, że jest to możliwe tylko wtedy, gdy nie będziemy odrywali wzroku od Jezusa i zapraszali do wspólnego stołu Świętą Rodzinę.
Z takim przesłaniem dziś zostawia nas Edi.
