… być może, nasz Anioł Stróż nie ma skrzydeł tylko specjalne ręce. Takie ręce, które mogą się rozciągać w nieskończoność (i być tak długie jak droga do Szczęścia). Nasz anioł jedną ręką usilnie trzyma się Boga, a drugą próbuje złapać naszą „dłoń” tak, by przyciągnąć nas do Pana Jezusa, bo tylko przy Nim można być świętym i radosnym równocześnie. A sam Anioł zawsze jest radosny, bo jest jak sługa z Ewangelii, mówi sobie: sługa nieużyteczny jestem, wykonałem tylko to, co powinienem wykonać. To zaproszenie dla nas, by zauważać wyciągniętą dłoń swego Anioła Stróża, a dwa, by samemu być jak anioł, przyciągać innych do Boga, i byśmy w pierwszej kolejności nie liczyli na wdzięczność innych, ale mieli satysfakcję z tego, że jesteśmy w „Drużynie Boga”.
Na zakończenie Mszy:
Bombaowo wylosowała Hania (to już 2x 🙂 )